BIOGRAFIA Lejzora PERELCWEJGA/ PERELCWAJGA
Zamieszczone tutaj zdjęcie pochodzi z muzeum w Malines w Belgii.
Jesteśmy uczniami liceum dwujęzycznego z językiem francuskim w Poznaniu. Nazywamy się Ada Rafalska, Aniela Grek, Hania Kmiecik i Adam Miedziński. Wraz z naszą nauczycielką języka francuskiego, Panią Anną Klinger, spędziliśmy ostatnie miesiące na poszukiwaniu jak największej ilości informacji o życiu Pana Lejzora Perelcwejga, który znalazł się w ostatnim transporcie 77 z Drancy do Auschwitz w dniu 31 lipca 1944 roku. Organizatorzy projektu „Transport 77” przekazali nam kilkanaście dokumentów o Panu Perelcwejgu, z których dowiedzieliśmy się, że urodził się on w Miedzyrzeczu, na terenie Polski, 15 stycznia 1879 roku, i że jego ostatnim miejscem zamieszkania była ulica Vieille du Temple 64 w Paryżu.
1_aneks_Ministerstwo_Kombatantów_1968
Nasze załączniki nie są ułożone chronologicznie, ponieważ nasze poszukiwanie też takie nie były. Przeglądając kolejne dokumenty, czuliśmy się tak, jakbyśmy przeskakiwali z kamienia na kamień, z jednego okresu życia L. Perelcwejga na inny, po to żeby wrócić dokładnie tam, skąd wyruszyliśmy.
Znaleźliśmy ciekawy dokument napisany odręcznie (2_aneks_Paryż_Bruksela), gdzie jest informacja o tym, że Lejzor Perelcwejg od 16 czerwca 1937 roku mieszkał w Paryżu, gdzie od 15 października tego samego roku był właścicielem sklepu spożywczego. Tymczasem jego żona i syn mieszkali w Brukseli. Jules Perelcwejg, syn Lejzora, który mieszkał po wojnie w Lyonie, w 1968 roku wniósł prośbę o stwierdzenie zgonu swojego ojca (po francusku używa się terminu „akt zniknięcia”) w celu przyznania mu tytułu deportowanego. Otrzymał ten dokument dwa miesiące później.
3_aneks_podanie_o_stwierdzenie_zgonu
4_aneks_stwierdzenie_zgonu
Podanie o stwierdzenie zgonu, a właściwie podanie o wystawienie „aktu zniknięcia” w miejsce aktu zgonu, nas zaskoczyło. Przypomnieliśmy sobie film dokumentalny francuskiego reżysera Alain Resnais z 1956 roku „Noc i mgła”. Idea ludzi znikających, jak gdyby we mgle, tłumaczyłaby poetyckość terminu „akt zniknięcia”…
Dowiedzieliśmy się, Pan Perelcwejg został internowany w Drancy w dniu 5 lipca 1944 roku, czyli prawdopodobnie w kilka dni po jego zatrzymaniu (5_aneks_archiwa_1968), ale nie znamy dokładnej daty. W innym, już wcześniej wspomnianym dokumencie, znaleźliśmy informację, że nasz bohater był deportowany z Drancy do Auschwitz w dniu 31 lipca 1944 roku. (1_aneks). W jeszcze innym źródle dotyczącym śmierci Pana Perelcwejga, wydanym w 1969 roku przez Prefekturę Paryża, mogliśmy przeczytać, że zmarł w Drancy. Dowiedzieliśmy się, że takie sformułowanie było stosowane w przypadku osób deportowanych i zmarłych w Auschwitz. Z braku dostępu do rzeczywistej daty śmierci za oficjalną datę śmierci uznawano datę deportacji.
6_aneks_Prefektura_Paryż
Na początku wydawało nam się, że nie dowiemy się nic więcej o życiu Pana Perelcwejga, że jego syn, Jules, nie wniesie nic do biografii ojca i że nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się, co się działo u jego żony, mieszkającej w Belgii.
Wielokrotnie analizowaliśmy każdą, nawet najmniej istotną informację. Szukaliśmy wszędzie, w najróżniejszych krajach i licznych miastach. Napisaliśmy list do mieszkającej w Paryżu znajomej Pani Anny Klinger. Zrobiła dla nas zdjęcia w trzeciej dzielnicy i próbowała skontaktować się z dawnymi mieszkańcami kamienicy na ulicy Vieille du Temple nr 64. Na zdjęciach można obejrzeć zarówno bramę i podwórko kamienicy, gdzie najprawdopodobniej mieszkał pan Lejzor, jak i fasadę łaźni i synagogi, do których być może chodził… Przeszukując internet, trafiliśmy na zdjęcie fasady tej kamienicy z 1917 roku! To było niesamowite odkrycie! Czy Lejzor Perelcwejg mógł w takim razie mieszkać w hotelu Barbette?… Nasza francuska znajoma wysłała nam również zdjęcia plakatów rozwieszonych tej zimy na fasadach domów w całej dzielnicy, aby uczcić pamięć żydowskich dzieci mieszkających w tych kamienicach przed deportacją i jako wyraz pamięci z okazji 75 rocznicy wyzwolenia więźniów z Auschwitz.
7.1_7.7_aneksy_3_dzielnica_Paryż
Napisaliśmy kilka listów i e-maili po francusku, a nawet dwa po ukraińsku! Wysłaliśmy je do magistratów Międzyrzecza w Polsce, dwóch Międzyrzeczy / Międzyrzeca na Ukrainie (dzięki osobie pracującej w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie dowiedzieliśmy się, że w Polsce było kilka miast o nazwie Międzyrzecz przed II wojną światową), do merostwa 7 dzielnicy Lyonu, w której mieszkał Jules Perelcwejg, do dozorcy budynku, w którym mieszkał pan Lejzor (w Paryżu) i jego syn (w Lyonie). Napisaliśmy również do domniemanych potomków (pani Françoise Perelvaig). Tak więc korespondowaliśmy z ludźmi z Paryża, z Lyonu, z Colombes (pod Paryżem) aż do ludzi z Ukrainy …
8_aneks_listy
9_aneks_maile_Ukraina
Ponieważ odpowiedzi nie przychodziły albo były odmowne (np. merostwo w Lyonie nam odpisało, że nie jesteśmy uprawnieni do uzyskania informacji… – tej odpowiedzi nie pochwala pan Serge JACUBERT), wpadliśmy w desperację i napisaliśmy list do Muzeum Żydowskiego w Brukseli … Dlaczego by nie spróbować tej ścieżki, skoro rodzina pana Perelcwejga, jego żona i syn kiedyś tam mieszkali?
A tu niespodzianka! Belgijskie archiwa miały dokumenty do udostępnienia. Otrzymaliśmy (za drobną opłatą sfinansowaną przez Stowarzyszenie Wychowanków i Absolwentów Marcinka, czyli naszej Szkoły – merci J) ponad 120 kopii dokumentów na temat naszego Lejzora. Nawet jeśli nie dowiedzieliśmy się niczego nowego na temat dzieciństwa i młodości pana Lejzora Perelcwejga w Polsce, analiza historycznych dokumentów była fascynująca. Wiemy, że jego rodzice nazywali się Zelda i Mozik Perelcwejg, żona Ruchla urodziła się w Rovnem (na Wołyniu, na terenie dzisiejszej Ukrainie). Staraliśmy się uporządkować dokumenty belgijskie na temat rodziny i stworzyć drzewo genealogiczne. Myślimy, że być może przed rozpoczęciem nowego życia we Francji, Juda Perelcwejg/ Jules Perelvaig, zabrał część dokumentów, które go dotyczyły, gdyż informacje na jego temat są bardzo szczątkowe.
10.1_aneks_drzewo_genealogiczne
10.2_10.7_dokumenty_belgijskie_nt_rodziny
W przeanalizowanych przez nas dokumentach wymienione są miejscowości: Międzyrzecz/ Międzyrzec (nazwa jest zapisana na różne sposoby: Miedzynec, Miedrynice, Misdryyric, Miedzygrzec), miasto Rovne, w którym Pan Lejzor wziął ślub 15 czerwca 1905 r. z pewną Ruchlą Berman (czasami jest podawane imię Rachel i nazwisko Koryn), miasto Warszawa i adres ul. Nowolipki 43/41, gdzie mieszkał przed przybyciem do Belgii.
Przyjechał tam w październiku 1929 roku w wieku 50 lat, z paszportem handlowym wydanym w Warszawie 1 października 1929 roku. Wkrótce potem wrócił do Polski, prawdopodobnie w celu przedłużenia wizy. Otrzymał ją w Wolnym Mieście Gdańsku 24 grudnia 1929, aby powrócić do Belgii 28 grudnia 1929.
Zgodnie z listem z dnia 5 lutego 1930 roku napisanym do Dyrektora Generalnego ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Brukseli, na samym początku pan Perelcwejg pisze, że mieszkał u pana A. Krasine, rue de l’Instruction 77 w Anderlecht, że jest hurtownikiem w handlu zbożem i że prowadzi regularne interesy z braćmi Meyvis w Wilryoku. Pisze, że jest stabilnym klientem, że otrzymał kredyt w Banku Antwerpii (La Banque d’Anvers) i że prowadzi ważne interesy z bankiem handlowym (La Banque de Commerce) również w Antwerpii. Po wymienieniu powyższych faktów we wspomnianym liście pan Perelcwejg poprosi Dyrektora Generalnego o „świadectwo moralności” (dobrego zachowania) , ponieważ chce zostać na stałe w Belgii.
11.1_11.3_aneks_list_do_dyrektora_5.02.1930
Jego adresy w Belgii cytowane w aneksach 11 i 12 są następujące: Bruksela, 12, avenue Clémenceau (kilka dni w październiku 1929); Anvers, 59, Blumstraat; Anderlecht, 77, rue de l’Instruction u pana A. Krasine; Bruksela, Bodeghem 75, poddasze.
12.1_aneks_adresy_7.06.1930
Trudno nadążyć za nowymi miejscami zamieszkania, gdyż w dokumencie z 27 listopada 1930 zaadresowanym przez komisarza brukselskiej policji do Urzędu do spraw Obcokrajowców czytamy, że Pan Lejzor Perelcwejg opuścił mieszkanie przy ulicy Bodeghem 75 nie zostawiwszy nowego adresu. Można by się zastanawiać, skąd te liczne zmiany miejsc zamieszkania, a odpowiedź nie byłaby z pewnością jednoznaczna.
12.2_urząd_obcokrajowców_21.11.1930
W dokumencie z dnia 6 stycznia 1933 roku wydanym przez Urząd Miasta Schaerbeek Pan Perelcwejg podaje jeszcze inny adres. Przedtem: Anderlecht, 21, rue Pasteur, aktualnie: Schaerbeek, 140, rue du Progrès. I przede wszystkim, ku naszemu wielkiemu zdziwieniu, dowiedzieliśmy się, że ma on piątkę dzieci, a nie tylko jedynego syna: Julesa/ Judę. Jeszcze cztery córki: Zeldę, Surę, Esterę-Perlę i Szoszę!
13_Ruchla_dzieci_Schaerbeek_1933
Biorąc pod uwagę liczbę dokumentów i informacje, które nie zawsze były dla nas jasne, przedstawimy fakty wymienione w dokumentach belgijskich archiwów, starając się przedstawić ogólne spojrzenie na życia pana Perelcwejga. Wiemy już, że chciał przedłużyć swoją wizę (11_aneks). Władze belgijskie z pewnością zwróciły się o opinię na temat „jego polskiej przeszłości” do władz kraju pochodzenia. W odręcznym dokumencie z 19 lipca 1930 roku wydanym przez rząd prowincji Brukseli dowiadujemy się, że polski konsulat wydał niekorzystną opinię na temat Pana Lejzora. Sugeruje się nawet utworzenie planu działania („feuille de route”), nieprzedłużanie wizy, a nawet niewydawanie wizy żonie. Zaleca się obserwować jego zachowanie (przypuszczalnie w Polsce) przez okres sześciu miesięcy przed ewentualną zmianą decyzji.
14.1_14.2_aneksy_opinia_nieprzychylna_19.07.1930
Starostwo stołeczne Warszawa-Północ wyraziło inną opinię: zaświadczenie o dobrej reputacji i niekaralności w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
14.3_aneks_zaświadczenie_o_dobrej_reputacji_Warszawa_6.11.1930
Po przybyciu do Belgii i osiedleniu się w Anderlecht 31 grudnia 1929 r. Lejzor Perelcwejg oświadcza, że jest w posiadaniu 5000 franków i że prowadzi handel produktami spożywczymi. Jego kartoteka sądownicza jest pusta.
14.4_przybycie_Anderlecht_8.01.1930
Z odręcznego dokumentu z 15 września 1931 r. dowiadujemy się, że polski obywatel Lejzor Perelcwejg opuścił Polskę, ciesząc się dobrą opinią, ale zostawił po sobie długi w Warszawie. Władze belgijskie przyznawały mu kolejne jednomiesięczne wizy. Wnioskujemy, że rabin Klieger interweniował w jego sprawie, aby mógł uzyskać wizę na pobyt na czas nieokreślony. Dowiadujemy się, że prowadzi żydowski sklep spożywczy z żoną i dwiema córkami (cytowane są imiona trzech córek).
15_aneks_długi_w_Warszawie_15.09.1931
W życiu Pana Perelcwejga było wiele sytuacji trudnych do rozwiązania, które udało mu się, przynajmniej w części, rozwiązać. Jest całkiem możliwe, że potrafił przekonywać wpływowych ludzi lub ludzi, którzy mogli go wesprzeć. W dokumentach belgijskich dwukrotnie widzieliśmy nazwisko rabina Ch. H. Kriegera. W dniu 17 maja 1930 roku Perelcwejg przybył na rozprawę do Ministerstwa Sprawiedliwości właśnie z jego wizytówką, aby ubiegać się o wizę na pobyt na czas nieokreślony i ją uzyskał.
16.1_16.2_aneks_rabin_Krieger_27.05.1930
W raporcie gminy Anderlecht z 21 września 1931 r. dowiadujemy się, że obydwoje małżonkowie Perelcwejg uzyskali wizę na pobyt na czas nieokreślony.
17_aneks_wiza_na_czas_nieokreślony_21.09.1931
Jednak począwszy do 1931 roku sytuacja pana Perelcwejga ulega pogorszeniu, być może po wielkim kryzysie lat 30 XX wieku. Nie handluje już zbożem, nie prowadzi interesów z bankierami, jeśli wierzyć we wszystko, co napisał wcześniej na swój temat w 1930 roku, w liście do Dyrektora ds. Bezpieczeństwa Publicznego (11_anneks). Jest teraz domokrążcą. Belgijskie archiwa przechowują dokumenty dotyczące jego zachowania niezgodnego z prawem. Od 193 roku jest regularnie karany: za handel obwoźny i za handel bez zezwolenia, za oszustwa, za niepłacenie podatków, za nieumieszczanie ceny artykułów spożywczych, za nieprzestrzeganie zasad sanitarnych przy sprzedaży mleka butelkowanego, za bójki, za zniesławiania. Być może spędził też dzień w więzieniu. Sytuacja się nie poprawia. W tych trudnych latach kryzysu ekonomicznego z piątką dzieci na utrzymaniu Lejzor musiał zaspokojać potrzeby swojej rodziny. W tym okresie życie drobnego handlarza było z pewnością trudne.
18.1_18.10_aneksy_problemy_z_prawem
Czas powiedzieć, co znaleźliśmy na temat bliskich pana Perelcwejga. W dniu 6 czerwca 1930 roku zwrócił się do Legacji Belgijskiej (oddziału Konsulatu Belgii) w Warszawie z prośbą o wizy dla swojej żony i piątki dzieci. Pisze, że ma uregulowaną pozycję jako handlowiec produktami nabiałowymi. Jest on więc handlarzem zboża czy nabiałem?
19_aneks_podanie_o_wizę_dla_rodziny_6.06.1930
Najpierw przyjeżdżają jego córki Sura i Estera-Perla. Są w Anderlecht 7 sierpnia 1930 roku. Widzimy je na zdjęciu! Widzimy także drugie zdjęcie ich ojca.
20.1_aneks_Sura_Estera_Anderlecht_7.08.1930
Z radością odkryliśmy zdjęcie Pani Ruchli Leji Perelcwejg na podaniu o wizę złożonym w Warszawie 1 grudnia 1930 r. Po wyjeździe męża mieszka ona przy ulicy Muranowskiej 49 w Warszawie. Planuje przyjechać do Belgii pociągiem.
20.2_aneks_wiza_Ruchla_1.12.1930
Aby uzyskać tę wizę, Ruchla udała się do lekarza w celu potwierdzenia jej dobrego stanu zdrowia i do starostwa warszawskiego w celu uzyskania świadectwa o moralności (o dobrym sprawowaniu).
20.3_aneks_Ruchla_stan_zdrowia_30.11.1930
20.4_aneks_Ruchla_moralność_28.11.1930
Widzimy ją i jej córkę Zeldę, na zdjęciu na belgijskim dokumencie z dnia 22 grudnia 1930 r., upoważniającym je do pozostania w gminie Anderlecht.
20.5_Ruchla_Zelda_Anderlecht_22.12.1930
Nie wiemy, co się konkretnie zdarzyło w życiu Lejzora Perelcwejga, aby musiał czy chciał, wyjechać do Francji i tam rozpocząć swoją działalność handlową. Możemy się tylko domyślać, że interes nie szedł mu dobrze lub że lepiej dla niego było opuścić Belgię. Jest również możliwe, że podążył za swoim synem, Jules’em. Wiemy, że znalazł się w nieodpowiednim momencie na ulicach Paryża na początku lipca 1944 roku…
Dzięki informacjom otrzymanym z Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie (ŻIH) możemy dorzucić, że Wołyń, region, z którego pochodziła rodzina Perelcweig/ Perelcwajg, obecnie na terenie Ukrainy, jest regionem, gdzie zachowało się bardzo mało dokumentów. W bazie dokumentów Yad Vashem nazwisko Perelcwajg pojawia się kilka razy (Yizkor Book of Miedzyrzec Korecki). ZIH podał nam również wzmiankę z 1909 roku o Lejzorze Perelcwajgu, handlarzu z Warszawy z ul. Nalewki 40, ale w późniejszych dokumentach już nie ma o nim informacji.
W książce adresowej Warszawy http://www.genealogyindexer.org/ jest kilka osób o nazwisku Perelcwajg, być może są to członkowie jego rodziny (bracia, bratankowie ???): Moszko Chaim i Maurycy mieszkający na ul. Siennej 29, Marian na ulicy Leszno 31, Ewel mieszkający i pracujący w młynie kaszanym na ul. Pawiej 74.
Na zakończenie jeszcze kilka zdań od uczniów biorących udział w projekcie „Transport 77”, którzy dzielą się swoimi refleksjami:
Ada: Pracując nad tym projektem mogliśmy zdać sobie sprawę z tragicznych wydarzeń, które miały miejsce w Europie i które dotknęły w sposób szczególny wspólnotę żydowską. Wielu spośród Żydów, którzy przeżyli Auschwitz, popełniło samobójstwo, wielu przeżyło traumę na lata po przeżyciu takiego piekła. My, młodzi z XXI-ego wieku, nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, co to jest wojna, szczególnie dla osoby deportowanej tylko dlatego, że jest Żydem/ Żydówką.
Aniela: Na początku myśleliśmy, że udział w projekcie będzie interesujący, ale nie bardziej interesujący niż udział w innych szkolnych projektach. Chcieliśmy oczywiście się zaangażować, ale nie oczekując czegoś wyjątkowego. I się pomyliliśmy!
Aniela: Odkrywając kolejne informacje, jedną za drugą, miałam wrażenie, że podróżuję poprzez życie Lejzora. Czułam jakby ewolucję jego myślenia. Było to bardzo wzbogacające doświadczenie.
Hania: Biorąc udział w projekcie poszerzyłam moją wiedzę na temat ofiar nazizmu i na temat wspólnoty żydowskiej w szczególności. Projekt pokazał mi, że byli to ludzie, którzy mieli swoje problemy. Poznałam również dużo nowych słówek po francusku.
Adam: Projekt był bardzo interesującym zadaniem. Zrozumieliśmy, że ofiary nie zawsze były święte. Byli to ludzie, którzy mieli swoje zalety i swoje wady, swoje rodziny i swoje problemy. Ciekawe było odgrywanie roli kronikarza, który opisuje życie nieznanej osoby. Projekt był jednym z bardziej ciekawych doświadczeń skłaniających do refleksji.
Mamy nadzieję, że dzięki naszej pracy przedłużyliśmy trochę życie pana Perelcwejga, Żyda polskiego pochodzenia. Dzięki projektowi „Transport 77” można odtworzyć życie niewinnych osób, aby przekazać pamięć przyszłym pokoleniom. Nie chodzi o „upiększanie” ich życiorysów. Tak, jak powiedział rabin Benjamin Murmelstein w filmie „Ostatni niesprawiedliwy” (który Pani A. Klinger obejrzała dla nas, bo film jest długi…) Claude’a Lanzmanna na temat ofiar nazizmu: „Wszyscy byli męczennikami, ale nie wszyscy męczennicy byli świętymi”.
Nasze źródła:
- Archiwa Królestwa Belgii, Bruksela
- Transport 77 – dokumenty
- Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa
- Kazerne Dossin – Muzeum Dokumentacji i Holokaustu, Malines, Belgia
http://www.genealogyindexer.org/
Chers élèves, chère professeure,
recevez l’expression de nos remerciements et nos très sincères félicitations pour l’excellence de votre travail.
Bien à vous.
Serge JACUBERT
Même si les recherches et la rédaction des biographies prennent du temps, ce n’est pas du temps perdu – tout au contraire. Merci pour nous avoir „donné” ces deux personnes, M. Issac Jacques Jakubowicz et M. Lejzor Perelcwejg. Nous avons découvert aussi d’autres biographies passionnantes sur votre site. Grâce à ces vies nous avons un peu compris le sens de nos vies…
Milles mercis.
Au nom de ceux qui nous ont précédés, en notre nom et au nom des générations à venir.
Petite fille de Jules Perelvaig et de Thea Perelvaig
Quelle joie de lire votre commentaire, Mme Ridhoir :-).
Votre grand père serait fier de vous. Anna Klinger
Bonjour,
Je suis également un arrière-petit-fils de Lejzor Perelcwejg. Merci pour votre magnifique travail! Le récit de vos recherches m’a beaucoup ému. Ma mère (Laurette, deuxième fille d’Estera Perla) et moi avons peut-être encore quelques informations qui pourraient vous intéresser. Elle habite à Bruxelles et je vis à Berlin (donc pas très loin de Poznan, une ville que j’aimerais beaucoup venir visiter). N’hésitez donc pas à me contacter!
Amicalement,
Lucas Blondeel
Bonjour,
ce n’est qu’aujourd’hui que je vois votre commentaire. Je vous en remercie et je vais en parler a mes eleves! Je mets ici mon adresse mail. Il est vrai que les villes de Berlin et Poznan ne sont pas tres eloignees :-). Mon mail: klinger.anna.bis@gmail.com.
Amicalement.
Anna Klinger
Bonjour,
Je suis très émue face à vos recherches denses et rigoureuses.Mon feu père ,Mr jules Pérelvaig, avait placé ses 3 enfants en maison d’enfants de l’O.S.E. Il nous a rien dit concernant l’histoire familiale ,c’était son choix. Mais tous ces non-dits ont provoqué chez nous un profond sentiment d’abandon et le souvenir d’un père ( rarement rencontré) très coléreux. Je ne le comprenais pas, d’autant plus qu’il m’a rejetée car je fréquentais le père de ma fille métisse.
Ma passion pour les neurosciences et pour mon métier d’infirmière m’ont permis de m’extraire au moins en partie
de cette histoire et surtout de haîr toute forme de sectarisme quel qu’il soit.
Encore bravo pour ce travail de recherche
Merci pour ces mots, Madame Françoise Pérelvaig. Ce travail de détective nous a beaucoup passionnés. La découverte de la vie de votre grand-père Lejzor (où il reste certainement encore des lacunes mais je pense que ce n’est pas grave…) nous a motivés à agir, à approfondir nos connaissances. Ce qui m’émeut c’est le sort de ces déportés qui avaient quitté mon pays, la Pologne, avant la Deuxième Guerre Mondiale et qui y sont revenus pour trouver la mort programmée par les nazis… Votre père, Jules, étant né en Pologne, des parents nés en Volynie (l’Ukraine actuelle), ayant vécu jeune entre la Pologne, la Belgique et la France, ayant survécu les angoisses, l’incertitude, a beaucoup souffert… Je vous souhaite un bel été. Avec mes amitiés. Anna Klinger